Już na samym początku, gdy w mojej głowie kłębił się pomysł powstania bloga o bichonach, byłam pewna, że nie będzie to absolutnie miejsce promocji żadnych konkretnych firm, ani ich produktów. Nie chcę być kojarzona z żadną marka, bo niestety wiem, że produkty potrafią się zmieniać i zamiast, tak jak na początku służyć, moga zacząć szkodzić.
Sporo jednak osób pyta o produkty do pielęgnacji bichona, zwłaszcza, gdy ma z tą rasą po raz pierwszy styczność i nie bardzo wie jak sobie poradzić „z włosem”, nie szkodząc psu. Dlatego uchylę rombka tajemnicy, bo wiem, jak trudno zacząć i gdyby nie wielu życzliwych ludzi, których spotkałam na swojej drodze, nie byłabym w miejscu, w którym jestem obecnie. Niemniej zaznaczam, że to moje prywatne preferencje, nie mające nic wspólnego z reklamą i promocją. Każdego odsyłam przede wszystkim do swojego hodowcy, od którego kupił szczenię, żeby to on poradził, co najlepiej używać do pielęgnacji psa z jego hodowli! Każdy dobry hodowca chętnie podpowie czego używać, a czego absolutnie unikać. Dlatego nie bójcie się pytać!!! Wszystkim nam zależy na tym, by nasze bichonki pięknie i zdrowo się prezentowały.
Dobierając kosmetyki, dla moich ukochanych psów, kieruję się prostą zasadą, że im mniej, tym lepiej. Unikam jak ognia chemii, dlatego też szukam produktów, o jak najbardziej naturalnym składzie. Tutaj pragnę uwrażliwić wszystkich posiadaczy szczeniaka – kupujcie preparaty dostosowane do wieku zwierzęcia, o delikatnym, niedrażniącym skóry i oczu składzie. Nie zwracajcie uwagi na opakowanie i zapach, tylko na skład i przeznaczenie danego kosmetyku.
Osobiście lubię markę PSH, zarówno dla szczeniąt, jak i dorosłych psiaków. Dla szczeniąt jest dostepny bodajże jeden szampon – PSH Home Line Puppy Shampoo. ja przynajmniej ten kojarzę. Używałam także Natures Groom Puppy with Lavender i byłam zachwycona jego delikatnością i oszałamiającym zapachem mojej ukochanej lawendy, Uczulam również na używanie produktów zgodnie z rozpiską na opakowaniu – jeżeli producent zaleca rozcieńczenie go np. 1:25 to należy to zrobić! Produkt nie umyje ani lepiej, ani też mocniej nie będzie później pachniał, jedyne co może, w wersji nierozcieńczonej, gdy producent zaleca to robić, to zaszkodzić.
Szczeniakom bichona nie polecam odżywki. Standardowy szampon dla szczeniąt w zupełności wystarcza. Odżywka przy młodym włosie bichona jedynie niepotrzebnie go obciąży. Odżywkę zalecam od momentu gdy pies zaczyna zmieniać włos na tak zwany dorosły i się kołtunić. Wówczas stanie się ona naszym najlepszym przyjacielem.
Od kilku lat jestem wierna PSH odżywce witalizującej, którą nakładam po każdej kąpieli w szamponie nawilżającym. Używam jej na zmianę z odżywką Chris Christensen Day to Day Moisturizing Conditioner. Dodatkowo wspieram się PSH Bifásico odżywka natychmiastowa, dwufazowa, w sprayu oraz maseczkami z PSH keratynową i kolagenową.
Jeżeli chodzi o szampony. Uwaga na wybielające. Naprawdę stosujcie je z umiarem, bo nie ma nic gorszego niż bichon w kolorze sino-szaro burym! Naprawdę można przegiąć stosując w nadmiarze szampony wybielające, zarówno kolorystycznie, jak i zniszczyć włos bichona nadmiernie go wysuszając.
Na codzień używam bardzo chętnie Chris Christensen Day To Day Moistirizing Shampoo. Jest delikatny, doskonale się pieni, nie obciąża włosa, pięknie go myje i jednocześnie nawilża. Podobnie lubię PSH Aloe Vera. Dlatego te produkty stosuję zamiennie.
I pamiętajcie, że tu mówimy o codziennej pielęgnacji bichona! Nie wersji wystawowej, której pielęgnacja zdecydowanie się różni!