To jedno z najczęściej zadawanych nam pytań podczas spotkań z potencjalnymi, przyszłymi właścicielami naszych szczeniątek. I bardzo nas ono cieszy, bo im więcej pytań, nawet z pozoru błahych, zadaje przyszły właściciel, tym bardziej jesteśmy pewni, że zależy mu na dobru psa, i nie będzie on jedynie dodatkiem do czyjegoś życia, a pełnoprawnym członkiem rodziny. I tak powinno być w przypadku każdego psa, niezależnie od rasy, jej braku, czy pochodzenia.
Bichon Frise to pies. Żywe stworzenie i wiadomo, że gdy jakiekolwiek zwierzę trafia pod nasz dach, trzeba ciut przeorganizować nasze dotychczasowe życie i przyzwyczajenia, ale nikt nie wymaga i nie jest to możlwe, by rezygnować z pracy, bo planujemy zakup szczenięcia. Za to warto się zastanowić, czy możemy pozwolić sobie wziąć urlop na kilka dni, gdy trafia do nas szczenie i czy to dobry pomysł, bo teorii na ten temat jest wiele. Osobiście jestem zwolennikiem, by znaleźć półśrodek. Jeżeli możemy pozwolić sobie na kilka dni wolnego super, ale nie bądźmy non stop z psem. Przyzwyczajajmy go do rozłąki, na parę chwil, na dłużej i coraz dłużej. Jeżeli nie będziemy w stanie w ten sposob funkcjonować, bo tak fajnie być ze słodkim szczeniaczkiem , to moim zdaniem już lepiej, by pies od razu trafił na warunki, w jakich przyjdzie mu żyć na stałe, by później uniknąć trudnych do zaakceptowania nowych sytuacji. Na logikę, jeżeli przywieziemy szczenię z hodowli i będziemy z nim non stop np. przez dwa tygodnie, poświęcimy mu każdą chwilę, rozpieścimy do granic możliwości, bo celowo wzięliśmy urlop, to gdy wrócimy z urlopu do pracy, pies przeżyje szok i lęk separacyjny po takim rozstaniu z właścicielem. Będzie to dla niego nowa, nieznana mu sytuacja, Musimy mieć na względzie, że kilkutygodniowy szczeniak bardzo szybko się uczy i przyzwyczaja. A juz Bichon Frise łaknący tak bardzo człowieka, przywiązuje się do człowieka w kilka chwil.
Oczywiście zostawiając w domu samego szczeniaka, w nowym domu i miejscu musimy mu zapewnić odpowiednie warunki. Mówiąc odpowiednie mam na myśli bezpieczne dla szczenięcia, wygodne i takie, w których będzie czuł się komforotowo i nie będzie odczuwał strachu. Bichon Frise absolutnie nie nadaje się by zostawić go w ogrodzie, garażu. To pies domowy i w ogóle jestem przeciwna jakimkolwiek psom, jakiejkolwiek rasy trzymanym cały czas na dworze. Kupujesz psa daj mu dom i dach nad głową!
Wiele osób boi się zniszczeń. I słusznie, bo każde szczenię potrafi niszczyć, to wpisane w naturę małego psa. To jego zabawa, a czasem też sposób na odreagowanie sytuacji stresowej. Dlatego warunki, które stworzymy mu na czas rozłąki z nami są tak istotne w prawidłowej socjalizacji szczenięcia..
Polecam małe, wydzielone pomieszczenia lub przestrzenie, ciepłe i jasne, a latem odpowiednio wentylowane, by uniknąć przegrzania. Pomieszczenie musi być zabezpieczone w taki sposób, by mały piesek nie zrobił sobie krzywdy. Zabezpieczamy przed nim kontakty, wtyczki, wszelakie kable. Dodatkowo schody, tralki, sprawdzamy czy się nie zmieści i nie spadnie. Podobnie balustrady na balkonach i tarasach. Zabezpieczamy furtki, zamykamy drzwi i pilnujemy by wszędobylski szczeniak nie wybiegł na ulicę, np. wprost pod koła samochodu! Jeżeli biega po posesji, zwracamy uwagę gdy parkujemy, ruszamy, szczeniak może być wszędzie! Nie zostawiamy także psa w pomieszczeniu, gdzie dostać się może do środków chemicznych czy większych zbiorników z wodą. Szczenię, podobnie jak male dzecko jest nieprzywidywalne i należy je tak traktować.
Wydzielić pomieszczenie można bramką, specjalnym panelem, a la krata lub kupić specjalistyczny kojec. Rzecz jasna ma być to miejsce, gdzie piesek może swobodnie się poruszać, biegać, jeść, pić, bawić się, spać. Musi sie znaleźć tam poidełko z wodą, sucha karma, ulubione zabawki, legowisko i na początek matka do załatwiania potrzeb fizjologicznych szczenięcia.
Szczeniak sam w domu, zanim się przyzwyczai może szczekać, skomleć, popiskiwać. To chwilowe, normalne zachowanie każdego szczenięcia. Nie ma w tym nic nienormalnego. Nie robimy psu krzywdy zostawiajac go w domu. Idealnie, gdy możemy np. w trakcie lunchu przyjechać do psa, wyjść z nim na spacer, pobawić się przytulić. Wychodzę jednak z założenia, że nie należy przesadzać. Psu nic się nie stanie, gdy właściciel będzie w pracy, o ile zapewnimy mu bezpieczne miejsce. Nikt o zdrowych zmysłach nie powinien wymagać, że rzucimy pracę i poświęcimy się wychowaniu psa. Pies to nasz najlepszy przyjaciel i musimy nauczyć się siebie nawzajem, nauczyć żyć w ludzko-psiej symbiozie. To wcale nie takie trudne 🙂